Właśnie wróciłam z niezwykle ekstremalnej wyprawy po Beskidzie Sądeckim. Głód, lawiny, szczeliny, odcinanie lin, masakra. Cudem udało się dotrwać do 2010 roku, ale czasem warto pocierpieć. Dla tych, co chcą poczuć dreszcz emocji wzdłuż swoich własnych kręgosłupów, link do naszej trasy: http://motopig.pl/czekajacnajoe/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wiedzieć ja bym chciał czy łodcisnęli Wy aniołki w śniegu??
OdpowiedzUsuńJeno orły wywinelim szemkelku
OdpowiedzUsuń